Pokaż indie na większej mapie

środa, 8 września 2010

Home sweet dom

Już prawie tydzien w domu. Kasi udało się ogarnąć mieszkanko po naszym powrocie.

Tydzień temu o tej porze hasałem po Helsinkach a dziewczyny dogorywały na Moskiewskim lotnisku podziwiając jak drogo może być w tak dziwnym miejscu.

Zdjęcia odzyskane wszystkie, okazało się, że w przewoziliśmy nielegalnego wirusa na karcie. Na szczęście wirus nie zainfekował naszego aparatu, a pozbywałem się go oczywiście na służbowym laptopie :D

poniedziałek, 30 sierpnia 2010

Back in KTM

Wczorajsza podroz autobusem dostarczyla mnostwa wrazen i kurzu. Szczegolnie przezywalismy i rozkoszowalismy sie tym miedzy zebami. Moje wlosy z mieciutkich jak kaczuszka zmienily sie w siersc dzikiego dzika zrodem z Himalajow...

Pozatym poznalismy zwyczaje panujace w autobusach. Delikatna prywata - zatrzymywanie sie i podmiana paczek. Busostop w najbardziej odludnych miejscach. Wyprzedzanie na 3 - co tam jakis maly motor najwyzej wprasujemy go w sciane obok lub spadnie sobie do rzeki i obmyje sie z kurzu.

KTM przywitalo nas swoim halasem i odswiezylo nam w pamieci smrodek azjatyckiego miasta (smog kupa i rozkladajace sie smiotki - juz boimy sie Delhi). Jednak LakeSide w Pokarze to raj dla zmeczonych turystow :D

Dzis zakupy!!!!!!!!!!!!!

piątek, 27 sierpnia 2010

dysonansik wakacyjny...

Generalnie Nepal jest piekny...
Monsoon laskawie oddal nam Himalaje na jeden wieczor i zaniemowilam.
Gdy Gory przedarly sie przez wode i daly poczuc swoje chi...
dopadl mnie przerazajacy smutek, ktory narastal od pierwszego dnia w Nepalu.

Nepal to jeden wielki dysonans emocjonalno - poznawczy dla mnie.
Z jednej strony piekno i moc natury a z drugiej czlowiek dizaster... nepalczycy zupelnie nie szanuja miejsca w ktorym zyja. Ich krotkowzrocznosc i zachlannosc jest przerazajaca
a w zderzeniu z dostojnoscia i pieknem ich ziemi totalnie absurdalna.
Wyglada na to, ze sytuacja jest poza moimi mozliwosciami przystosowawczymi. Nie ma we mnie zgody na taki stan rzeczy.

Pokhara

To juz nasz 5 dzien w Pokarze i jakos nie skladalo sie napisac posta.

Drugiego dnia po przyjezdzie przezylismy najwieksza ulewe jaka widzialem. Zaczelo padac juz w nocy i padalo do poznego popoludnia. Droga przed naszym hotelem zamienila sie w rzeke. Wybralismy sie na wycieczke do kafejki na sniadanie. Zakonczylo sie na przemoczonych malpich butach i zmarznietych nogach Kasiuli. Nie trzeba chyba dodawac, ze generalnie bylismy zmoczeni rowniez powyzej kostek, a nasz zajebiaszczy parasol pomagal tylko troche.

Kolejne dnia spedzilismy na wedrowce do Stuppy 'Swietego spokoju' :P (World Peace Stupa). Lezakowalismy na basenie itd itp.

piątek, 20 sierpnia 2010

Skuterem po Katmandu

Dzis i jutro szalejemy skuterem po Katmandu i okoliocach. Jest niezla frajda oprocz tego, ze co jakis czas zaskakuje nas naprawde wielka dziura i Kasi lekko odbija nerki na tylnim siedzeniu naszego wehikulu.

Powoli uczymy sie negocjowac ceny z goscmi - ten od skutera prawie polozyl sie na biurku i zaplakal, ale poszedl na nasza stawke :D

Co do samych atrakcji bylismy dzis na Pathnansnahsdad.... caly czas nie wiem jak to sie pisze, mowi i wogle. Generelanie chodzi o to, ze tam sie spalaja Hindusi - spalaja sie na smierc a dokladniej po.
Nawet widzielismy jak jedna babeczka przyniesli na noszach jeszcze z kroplowka. Weszli z nia do budynku i za 5 minut wuszli juz tylko z cialkiem - poszla z dymem za jakies 1.5h. W tym czasie ogladalismy caly obrzadek, ktory jest duzo bardziej cywilizowany niz w Indiach. W Nepalu jest poprostu miejesce na to, zeby rodzina mogla pozegnac sie z trupkiem.
I na zakonczenie jedno zdanie Kasi wyrwane z kontekstu: "Szymus patrz juz mu sie glowa spalila - jest puste miejsce".

Dzien udany, ale ceny wejsc na "atrakcje" rosna ekspotencjalnie :(. W czasie oczywiscie. Za rok moze juz byc malo kogo stac.

środa, 18 sierpnia 2010

Kakani - rowerek

Walnolem dzis na rowerku napierw pod gorke (non-stop, oczywiscie 'pod gorke') 3h (wysokosc ok 2200) a potem z gorki 1.5 h :) Bylo fajnie, ale Himalajow nie widac bo chmurki mgla i tego typu badziewia.

Jesli chodzi o ceny powoli badamy temat - nie mniej trudny to kierunek :D cena hotelowa znegocjowana z 700 do 400 rupi.

Zdje nie bedzie bo mi juz ch...je popsuly karte w tych meg komapch, wiec bedziemy prosic Tomka o pomoc w naprawie (podobno ma mega magikow :) co mu zdjecia z Ladka ratowali)

Kapan Monastry

Kapan Monastry zlamalo nasze serca.
Kompleks swiatynny jest przepiekny. Ogrod dopracowany w najmniejszym szczeguliku a apartamenty dla gosci luksusowe, tylko kosztyja 1200 rupi od glowy... Razem z widokiem na Himalaje to wszystko przypomina luksusowy kurort, brakuje tylko SPA.

Szkoda, ze nie bylo tam z nami Beaty. Ocenila by swoim czujnym okiem Feng Shui tego miejsca, bo to niezla ciekawostka. Oplywa ono w dostatek i luksusy, natomiast wibracje duchowe byly nie wyczowalne, moze jedynie dla nas...

W sumie to nasze plany sa lamane od pocztku naszego wyjazdu, musze tylko zrozumiec czemu ma to sluzyc.

Na pewno trudno nam odpoczac.
No i Nepal nie jest tani ;)